poniedziałek, 26 stycznia 2015

Początki

Dzisiaj pierwszy dzień tradingu. Koło południa dostałem informację, że moje dokumenty zostały zweryfikowane, potem wpłata, znowu oczekiwanie, weryfikacja konta, piny, zmiana hasła... sporo tego, ale bezpieczeństwo przede wszystkim. Tym bardziej jeśli chodzi o transakcje internetowe. 
Pierwsza transakcja, początek był lekki stresik, w sumie to nie sądziłem, że będzie bo nie pierwszy raz mam do czynienia z takimi rzeczami, ale był. Krótko. Kolejne dwie nie było go prawie wcale, a przynajmniej jakoś szczególnie zauważalnego. Trzy transakcje, każda udana, miły plusik... 10% plusik! Ale tylko teoretycznie. Na koncie mam tylko część środków które poświęciłem na trading, to oznacza, że gram niby na zbyt dużym lewarze niż powinienem, ale gdyby coś nie wyszło pieniądze do depozytu są. I tak wyszło około 5% zwrotu. Wiem, wiem. Pierwszy dzień, nie mam się co podniecać, przegrane same przyjdą. Wiadomo. Jak to powiedział ktoś w filmie który dziś oglądałem, przegrane są częścią tego zawodu. Deal with it or GTFO! Najlepsze jest to, że teoretycznie przegranych i wygranych powinno być mniej więcej tyle samo, jedynie wielkość SL i TP powinna zaważyć na naszym zysku. W teorii również możemy mieć 100% wygranych jak i ktoś może mieć 100% przegranych transakcji (ta druga opcja jest łatwiejsza, choć też ciężka do osiągnięcia). Także nie ma się co spinać, że przegrywamy czy wygrywamy za dużo. Trzeba robić swoje i czekać na wyniki. Analizować błędy i czekać na wyniki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz